Przedstawiam Wam historię porodu domowego napisaną przez Paulinę. Poniżej dodałam kilka zdań o przebiegu porodu z mojej perspektywy.
Historia Pauliny
We wtorek 11.08 o 22.45 przyszedł na świat mój drugi synek Antoni. 3500gr i 52 cm do kochania.
Poród przyjęła niesamowita położna – Ewa Mazurkiewicz. Bardzo ciepła i empatyczna kobieta. Dziękuję jeszcze raz.
Synek urodzony w zaciszu domowym w naszym małym pokoju.
Pierwsze delikatne skurcze obudziły mnie o 3 nad ranem. Koło 5 wzięłam prysznic i położyłam się z powrotem, a skurcze przestały być bolesne.
Odczuwalne wróciły dopiero po południu, delikatne. Powoli się nasilały.
Koło 19 poszłam jeszcze do koleżanki.
I tu ciekawa rzecz, bo przez godzinę u sąsiadki nie czułam ich praktycznie wcale. Wróciły kiedy wyszłam za furtkę, wracając do domu. Silniejsze.
Godzinę później, nie byłam już w stanie rozmawiać podczas skurczu.
Byłam cały czas w kontakcie z Ewą.
I całe szczęście pyta mnie czy chcę, żeby przyjechała. Ma do mnie godzinę drogi.
Waham się. Ja bym jeszcze poczekała. Nie chcę jej tu całą noc przetrzymywać. W końcu dopiero godzina konkretnych skurczów za mną.
Kolejny mocny skurczy decyduje za mnie.
Piszę, że tak, chcę. (W samą porę, bo jest u mnie może z 10-15 minut przed partymi)
Mąż kładzie starszego spać u babci w pokoju, mieszkamy z rodzicami, więc nie musimy się o niego martwić.
Wchodzę do basenu i tam zaczyna się już jazda.
Przyjeżdża Ewa, szybkie badanie. 7cm. Przy kolejnym skurczu odchodzą wody. Wracam do basenu, kolejne 2 może 3 skurcze i zaczynają się parte.
Jest inaczej niż przy pierwszym porodzie.
Nikt nie każe przeć ile sił, staram się robić to powoli.
Nikt nie kładzie się na mój brzuch i nie wyciska siłą dziecka.
Nikt też nie nacina rutynowo krocza.
Kilkanaście minut później rodzi się we własnym tempie mój synuś Antoni.
Jest cichutki i spokojny, zakwilił tylko parę razy. Czuje się bezpieczny.
Od położnej Ewy Mazurkiewicz:
Poród Pauliny był dynamiczny i sprawny. Spodziewałam się tego, bo był to II poród w małym odstępie czasu. Kiedy dostałam informacje o wystąpieniu regularnych skurczów, mimo braku (jeszcze) wezwania, zaczęłam się przygotowywać do wyjazdu. Na wezwanie nie musiałam długo czekać. Byłam gotowa i w ciągu 50min znalazłam się obok Pauliny. Wchodząc po schodach słyszałam już, że poród postępuje. Szybkie osłuchanie akcji serca maluszka, badanie i zaraz zaczęły się skurcze parte. Paulina głęboko oddychała i pięknie współpracowała ze skurczami. Chwilę później zobaczyłam, że główka Antka jest już bardzo nisko. Wspólnie dmuchamy świeczki i zaraz maluszek rodzi się w basenie. Tafia na klatkę piersiową mamy w kontakcie skóra do skóry.
Paulina urodziła synka w pozycji wertykalnej, takiej jak sobie wybrała. Była to pozycja kolankowo-łokciowa. Udało się w pełni ochronić krocze, nie było konieczności szycia. Pępowina została przecięta po ustaniu tętnienia, tak by cała krew z łożyska mogła wrócić do dziecka.
Dziękuję za zaproszenie mnie do uczestnictwa w Waszym porodzie. Cieszę się, że udało się nam zrealizować wszystkie porodowe marzenia.