Wyobrażacie sobie jaka w tym domu rządzi ekipa?
Pewnego piątkowego poranka odebrałam telefon od M. „Ewa, zaczęło się!” W ciągu 30min byłam na miejscu. W drzwiach mijam się z mężem M., wychodzi do pracy. Przyjeżdża za to siostra rodzącej i jest z nami przez cały czas trwania porodu.
Szybkie badanie i mamy 6-7cm. M. chodzi w przerwach między skurczami, na skurczu klęka, a ja masuje jej plecy. Jest coraz intensywniej. Zaczynam lać wodę do wanny i przenosimy się do łazienki. Tam spędzamy trochę czasu. Woda i moja kompresja miednicy łagodzi ból u M. Widzę, że pozycja klęczącą w wannie skutkuje szybkim postępem porodu i za chwile słyszę, ze rozpoczęły się skurcze parte. M. oddycha głęboko, w czasie skurczu pomaga sobie krzykiem otwierając mięśnie dna miednicy. Po chwili ukazuje się główka – w mechanizmie odwróconym!
Szymon urodził się twarzyczka w stronę spojenia łonowego swojej mamy / odwrotnie niż większość dzieci. Po chwili całe ciałko wyślizguje się do wody, a ja z zachwytem obserwuje jak z rozłożonymi rączkami płynie w górę, ku powierzchni, ku dłoniom swojej mamy.
Szybciutko pełznie do piersi, a ja mogę zobaczyć zjawisko o nazwie „breast crawl” – polegające właśnie na tym, ze noworodek odbija się na raczkach i nóżkach w poszukiwaniu sutka mamy. A. – siostra M. jest z nami cały czas i robi piękne zdjęcia.
W wannie rodzimy jeszcze łożysko i M. ląduje w swojej sypialni i w swoim łóżku z Szymonem na brzuchu.
My z A. zostawiamy ich samych i idziemy do kuchni. Ja wypełniam dokumenty, a A. szykuje kanapki.
Jest ciepło, jest serdecznie, jest radośnie.
Jest tak NORMALNIE.
Szymon, urodzony 19.03.2021r.
Zdjęcie autorstwa A. Patrzę na Szymona. Zakochana w procesie narodzin i w sposobie jaki zawitał na świat. Chwilo trwaj!